konarowski24 konarowski24
187
BLOG

Prezydent Gliński - Człowiek do spec-zadań.

konarowski24 konarowski24 Polityka Obserwuj notkę 0

Podczas sobotniego (06.07.13 r.) spotkania z wyborcami w Sokółce prezes Prawa i Sprawiedliwości napomknął, iż prof. Piotr Gliński mógłby być dobrym prezydentem Polski. To już kolejna „misja specjalna”, jaką najprawdopodobniej największe opozycyjne ugrupowanie powierzy centrowemu intelektualiście. Wygląda na to, że osoba Pana profesora stała się swoistym towarem eksportowym PiS-u i etatowym kandydatem na kluczowe funkcje państwowe, gdyż jak się dzień później okazało Jarosław Kaczyński wymienia nazwisko Glińskiego również w kontekście ewentualnych przyspieszonych wyborów samorządowych na prezydenta Warszawy.

O czym świadczy tak szeroka eksploatacja naukowca przez PiS? O wyjątkowych umiejętnościach politycznych, administracyjnych, które dziś jako jedyne należycie zapewniają wszechpożądany profesjonalizm i sprawne funkcjonowanie rzeczonych instytucji, czy o faktycznych brakach kadrowych w Prawie i Sprawiedliwości, aparacie niepozwalającym wykreować stosunkowo świeżych, mało kontrowersyjnych, komunikatywnych, przyswajalnych przez opinię publiczną, a zarazem merytorycznych, mocnych intelektualnie postaci? Czy rzeczywiście prof. Piotr Gliński jest kandydatem mogącym w obydwu wyborczych potyczkach wyjść z tarczą, a nie na tarczy?

Niewątpliwie jeśli chodzi o pierwotny pomysł wykorzystania wybitnego socjologa przez PiS, w projekcie rządu technicznego, to trzeba przyznać był on innowacyjny, trafny, nośny, a poza tym całkiem dobrze rozegrany, silnie zainteresował opinię publiczną, co z całą pewnością wymierny sposób przyczyniło się do wzrostu partii Kaczyńskiego w sondażach o czym zresztą niegdyś na łamach Salonu24 pisałem. Osoba bezpartyjnego profesora, do tego nie specjalnie ideowo związanego ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości, lecz przeciwnie raczej z frakcjami, które uznajemy za „salonowe” (niegdyś kandydował z list Unii Wolności, poza tym angażował się w eko-działalność) była powiewem świeżego powietrza w dawno niewietrzonym stronnictwie, a także symbolem zawiedzionych przez pasywne, niekompetentne, bez-ambitne rządy Platformy liberalnych intelektualistów, którzy za pozwoleniem największej partii opozycyjnej biorą sprawy (rządy) w swoje ręce. Marketingowo misja Piotra Glińskiego przyniosła pożądany skutek (w przyjęcie konstruktywnego wotum nie wierzyli nigdy nawet sami wnioskodawcy) – wskazały na to, iż PiS potrafi integrować wokół siebie nowe osoby zdystansowane wobec ich działalności, bowiem przypomnę, że profesor powołał skład ekspercki, z którym miał tworzyć swoją technokratyczną radę ministrów, w jakim pojawiły się postaci mocno odbiegające od PiS-owskiego głównego nurtu.  Projekt w sejmie oczywiście upadł, ale prezes Kaczyński słusznie zapowiedział podtrzymanie współpracy z uczonym i dalsze wspólne przedsięwzięcia nie wykluczając przy tym ponownego zgłaszania wniosku o wotum.

Niedługo po zakończeniu „premierowej” misji Piotra Glińskiego na portalu wPolityce.pl jeden z braci Karnowskich (przepraszam nie wymienię który, ponieważ nie pamiętam) zasugerował ewentualną kandydaturę profesora z ramienia Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta RP. Pomysł jak widać zainteresował skoro sam lider PiS zdecydował się po kilku miesiącach do niego wrócić i go powtórzyć. Na pierwszy rzut oka idea wydaje się całkiem niegłupia. Bezpartyjny Gliński mógłby zagospodarować elektorat dla prezesa dziś nieosiągalny, a bez którego tryumf jest niemożliwy. Mowa oczywiście o wyborcach centrum, bowiem to oni tak naprawdę przechylają szalę zwycięstwa na stronę kandydata reprezentującego bardziej prawą, bądź lewą opcję. Patrząc wyłącznie na ten aspekt - wystawienie Glińskiego byłoby bezsprzecznie decyzją korzystną . Natomiast nie można zapominać, lekceważyć stałego, tradycjonalistyczno-konserwatywno-antykomunistycznego (antysystemowego) elektoratu partii, dla którego ekolog-centrysta z Unii Wolności nie będzie wymarzonym prezydentem, a dogodniejszą propozycją np. nieustraszony szeryf i „radiomaryjniak” Zbigniew Ziobro. Z całą pewnością środowiska skupione wokół osoby o. Tadeusza Rydzyka z dystansem, być może charakterystyczną dla siebie podejrzliwością będą zerkały w stronę profesora (tym bardziej, że socjolog specjalnie swojej religijności nie afirmuje), a nawet jeśli zdecydują się wesprzeć, rzecz jasna nie okażą tak żywiołowego poparcia jak Jarosławowi Kaczyńskiemu, którego gwiazda w trakcie konwencji wyborczych „prezydenta Glińskiego” (a na pewno się na jakiejś pojawi) i tak będzie świeciła najjaśniej. Sądzę, iż zaszła by wówczas podobna sytuacja jaka miała miejsce w trakcie wyborów samorządowych w 2011 r. w Warszawie, gdy kandydatem PiS-u na prezydenta był niezależny Czesław Bielecki. Wsparcie Radia Maryja otrzymał wtedy Romuald Szeremetiew, który ostatecznie uzyskał śladowy wynik, a Bieleckiemu niewiele zabrakło do wejścia do II tury i zmierzenia się z HGW.

Moja kolejna wątpliwość co do startu prof. Piotra Glińskiego wiąże się z jego osobowością. Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że polityk aspirujący na najwyższe stanowisko państwowe powinien oprócz przysłowiowej „mądrej głowy”, w dobie demokracji medialnej, posiadać również cechy, które umożliwią mu komunikację z wyborcami i dotarcie do nich ze swoim przekazem. Nie jestem pewien czy utytułowany profesor poradzi sobie w wiecowej rzeczywistości, debatami z konkurentami będącym starymi politycznymi wyjadaczami, szczuciem niesprzyjających grup i środowisk, prowokacjami mediów. Czy jest na tyle charyzmatyczny by przyciągnąć do siebie wyborców? Dotąd dał się przecież poznać jako osoba owszem sympatyczna, ale nieco sztywnya oraz wycofana. Na tle rozchichotanego, „swojskiego”, rubasznego Bronka do tańca i do różańca (który na pewno postara się na to grać) nie wygląda to najkorzystniej. Co do kompetencji profesora – nic dodać nic ująć, są po prostu doskonałe. Ale czy to wystarczy dla społeczeństwa, które wybiera Pierwszego Obywatela ze względu na „dopasowane krawaty i dobrze skrojone garnitury”. No właśnie.

Gliński nie ma wielkiej siły w żelaznym elektoracie partii. Wątpliwie są również jego możliwości w osiągnięciu zewnętrznego elektoratu. Także paradoksalnie wcale nie jest pewne czy przebiłby (moim zdaniem na chwilę obecną z pewnością nie) wynik prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

Wątpliwie, co nie znaczy niemożliwe, dlatego z Glińskim należy próbować już teraz. Najprawdopodobniej Jarosław Kaczyński - jeden z najwybitniejszych analityków polskiej sceny politycznej kalkuluje, iż wystawienie profesora w wyborach warszawskich będzie sprawdzianem jego potencjału przed powszechną elekcją prezydencką, a w razie powodzenia powtórzeniem motywu śp. Lecha Kaczyńskiego - ze stołecznego ratusza do pałacu prezydenckiego.  O tym jak prof. Piotr Gliński wypadnie, dowiemy się za kilka miesięcy.  

 

Jestem prawicowym republikaninem, a przede wszystkim zagorzałym zwolennikiem, miłośnikiem wolności. Mam poglądy chrześcijańsko - konserwatywne, mocno tradycjonalistyczne w sprawach obyczajowych, zaś umiarkowanie liberalne w kwestiach gospodarczych. Oprócz tego określam się jako skrajnego antykomunistę, przeciwnika "salonu" i obecnej "elyty" rządzącej. Jednym słowem - nonkonformista, idywidualista idący pod prąd politycznej poprawności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka